sobota, 11 kwietnia 2015

Tkwię.

Czasem rozmyślam, na czym polega moje istnienie. Po co właściwie trwać. Nie jestem fatalistą, nie mam też natury depresyjnej, a jednak lubię zanurzyć się w myślach, co tu właściwie robię. Wiem, kiedy powstałem. Wiem również jak, dlaczego. Moja egzystencja nie jest dla mnie wcale tajemnicą. Chodzi mi o te głębsze rozważania. Dlaczego wciąż trwam, dlaczego nie chcę się rozpłynąć i co mnie tu trzyma. Na pewno przyjaźń, chociaż to słowo nie oddaje łączących nas relacji. Całość zabarwiona jest ciekawością, z tym też w pełni się utożsamiam. Ale co więcej? Chęć poznawania drugiej osoby? Praktycznie nie mam co poznawać, wszystko wiem. A co z przywiązaniem? Mogę je czuć? I jeśli tak, to tu też nasuwa się pytanie główne... po co? Jaki sens przywiązywać się do kogokolwiek, skoro to przywiązanie i całe poświęcenie dla jakiejkolwiek więzi w końcu zostanie zmarnowane przez ciągłe dążenie komórek całego ciała do wypalenia się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz