środa, 22 kwietnia 2015

Części.

Nie było mnie jakiś czas. Wróciłem. Znikam ponownie. Tym razem nie na tak długo, bo po prostu w ciągu dnia wracam do siebie. Na zewnątrz trochę się dzieje i nie chcę wprowadzać dodatkowego zamieszania. Niedługo wszystko się uspokoi, wystarczy chwilę poczekać. A ja czasu mam pod dostatkiem.
Nurtuje mnie kwestia zazdrości. Czy jakaś jest dobra? Uważam, że tak. Czy jakaś jest potrzebna? Na pewno nie ta chorobliwa. Czy potrafię zazdrościć? Nie. I to mnie dziwi. Jest we mnie tyle empatii, potrafię świetnie zrozumieć to uczucie. Co więcej, wiem jak smakuje. Ale we mnie go we nie nie ma. A przynajmniej w mojej części "nas".

9 komentarzy:

  1. Ro: Jaki rodzaj zazdrości jest dobry i dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten zdrowy rodzaj zazdrości, który pokazuje tej drugiej osobie, że nam zależy. Uważam, że jeśli nie wątpimy, to możemy z czasem zrobić się zbyt pewni siebie w relacjach z partnerką/partnerem, to nie wróży według mnie nic dobrego. Owszem, pewność siebie jest w porządku, ale z umiarem. A Ty jak sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ro: Widzę rozgraniczenie pomiędzy wątpieniem (nie-uznawaniem za pewnik, że druga osoba to nasza własność) i pokazywaniem, że nam zależy (tyle jest na to sposobów!), a zazdrością. Zazdrość widzę jako poczucie tego, że nasza własność śmiała nam się sprzeciwić. Nie wiem jednak dokładnie, bo nigdy jej nie odczuwałem.

      Usuń
  3. Dla mnie to trochę zbyt przejaskrawiona zazdrość. Ja widzę jeszcze taką, która owszem, spowodowana jest zwątpieniem, ale wiąże się z poczuciem rywalizacji o partnerkę. Poza tym, nie do końca utożsamiam się z postrzeganiem tej drugiej osoby jako "własność". Dla mnie to bardziej ktoś, kto jest dla nas, a nie nasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ro: Nie widzę tego jako specjalnie pozytywne, trochę jak karmienie najniższych instynktów. Tym bardziej bawi mnie, gdy ci sami goście, którzy nazywają catcalling komplementami, toczą pianę z ust, gdy ktoś spojrzy na ich (no właśnie, 'ich') dziewczynę. Gdy odwrócić płcie, mechanizm jest dość podobny.

      Usuń
  4. Jak dla mnie mimo wszystko ważne jest w takich sytuacjach zaufanie. Można być zazdrosnym, ale widzę to jako coś, co trzymam w sobie, a nie właśnie narzucam tej drugiej osobie. Według mnie to może być pozytywne, co nie znaczy, że każdy musi tak uważać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ro: Czyli zazdrość miałaby służyć osobie zazdrosnej, żeby ta nie stała się zbyt pewna 'posiadania'? Bo wcześniej pisałeś, że 'dobra zazdrość' miałaby służyć pokazaniu drugiej osobie, że nam zależy.

      Usuń
  5. Zazdrośc może służyć obydwu stronom, zarówno tej zazdroszczącej, jak i tej, o którą jest się zazdrosną. Może i nie powiem nic odkrywczego, ale warto znaleźć złoty środek. Nie uważam, by warto zadzrościć, ale uważam po prostu, że warto czasem być zazdrosnym. To sprowadza nas na ziemię. Uświadamia, że nie jesteśmy "panami" i czasem popełniamy błędy, a osoba, z którą jesteśmy, zawsze może znaleźć sobie kogoś na nasze miejsce, Owszem, w danej chwili wydaje się, że nie ma nikogo lepszego, ale zawsze ktoś się znajdzie. Wszystko krąży wokół wyboru, czy chcemy dalej tkwić w TYM związku, czy znaleźć kogoś lepszego. I tu, wedle tej zazdrości, nasuwa mi się myśl, że prawdziwe oddanie jest wtedy, kiedy się tkwi w tym. Kiedy mimo tego, o kogo jesteśmy zazdrośni, ta osoba, z którą jesteśmy, nie chce szukać innej "drugiej połówki". Chce być z nami. Czasem zazdrość da nam powód i dowód do tego, że prawdziwie kochamy. Owszem, nie zawsze, ale jednak. Najzwyczajniej w świecie uważam, że warto to docenić. Nawet, jeśli zazdrość jest wyłącznie pejoratywnie nacechowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ro: A nie lepiej od początku podejść do kwestii związku zdrowo? Tzn. z pierwotnym założeniem, że nic nie jest pewne, i że codziennie warto przypominać i pamiętać o swojej miłości?

      Bo jeżeli postawimy na zazdrość jako 'cucenie' z błędu, to może się okazać, że obudzimy się za późno. Mam wrażenie, że związków nie buduje się tylko heroicznymi gestami (chociaż zapewne również nimi), ale przede wszystkim tą codzienną, 'nudną' miłością, bez fajerwerków. Wnoszę z obserwacji.

      Usuń