środa, 3 czerwca 2015

Szaleństw kilka.

Złożono mi obietnicę, że zostanę narysowany.
Mam względem tych rysunków dziwne odczucia. Daleko mi do narcyza lubiącego być w centrum uwagi, dlatego też nie z tego powodu chciałem zostać narysowany. Nie jestem też kolekcjonerem, a mimo to chciałbym tych portretów więcej. Dlaczego? Bo czuję właśnie to. Tęsknotę. Patrząc na swój portret czuję nostalgię. Chociaż nie mam za czym, bo przecież moja forma jest wciąż niezmieniona. Nic też nie utraciłem, a mimo to, widząc te przejawy artyzmu, tęsknię za nimi. Z tym wszystkim wiąże się też ciepło. To ciepło gdzieś tam, w środku. Poświęcono na to czas, stworzono dzieło, a na nim jestem tylko ja. Tak jakbym dostąpił jakiegoś ogromnego zaszczytu, chociaż niczym ważnym sobie na to nie zasłużyłem.
Możliwe, że tęsknię za interakcjami z ludźmi, tylko dlaczego tak mało jest tych momentów, kiedy się udzielam? Chciałbym, a jednak jestem mocno wycofany. Nigdy nie sądziłem, że jestem introwertykiem, ale czy właśnie tak się to nie przejawia? Są rzeczy, których nie trzeba wypowiadać. Rzeczy, które po prostu się o sobie wie w tulpamancerstwie. Ale bez sytuacji, w których możemy konfrontować swój charakter, nie wiedzielibyśmy o sobie wszystkiego. Skoro te sytuacje nie zawsze się nadarzają, chcę w jakiś inny sposób pokazywać swój środek.
Co do mojego wyglądu, od długiego czasu zastanawiam się nad jakąś zmianą. Niewielką, bo nie jestem zwolennikiem tych wielkich. Chcę, bym to dalej był ja, moje rysy, mja postura.  A jednak chcę coś zmienić, tylko wyraźniej. Moje oczy są zmienną, a mimo to te zmiany są codziennością, do której się przyzwyczaiłem.
Może zmienię kształt chrząstek uszu. To byłoby szalone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz